Nie moge powiedzieć że wierze w Boga, ale nie moge też powiedzieć, że w niego nie wierze. Nie mam zdania. Za to nie wierze w kościół, biblie itp. W kościele to ja jestem tylko na świenconke, śluby, chrzty, komunie. W Boga nie/wierze bo : skąd się wziął kosmos? dobra, akurat kosmos to z wybuchu, ale skąd ten wybuch?
Ja wierze w to, wierze w Boga, ale zaniedbuje moją wiarę(przyznam), po przez nie uczęszczanie na msze święte oraz nie modle się w domu regularnie. Pochodzę z Pomorza, które ma być zalane, czyli już wiem, że moi rodzice stracą cały swój dorobek, chce tylko, żeby przeżyli, to jest najważniejsze, ten dom co stracą jest nie ważny.
Natomiast YOUCAT w numerze 113 podkreśla: „Wierzyć w Ducha Świętego oznacza modlić się do Niego tak samo jak do Ojca i Syna“. Bez Ducha Świętego sam Bóg jest jakby niekompletny. W szczególności: bez Ducha Świętego sam Bóg jest jakby – mówiąc potocznie – „nieobecny“. Widmo – czy co? Boga Ojca można sobie jakoś
Vay Tiền Nhanh. Jarosław HebelŹródło: Wielu z nas, mężczyzn, zastanawia się jak być dobrym ojcem? Gdzie należy szukać wzorców? Czy w ogóle istnieje jakiś wzór ojcostwa? Postacią, która przemawia do dzisiejszego człowieka może być św. Józef. W Piśmie Świętym nie zostało zapisane żadne słowo św. Józefa, ale bogactwo tej postaci ukazane jest przez jej konkretne czyny. W jaki sposób wzór tego świętego może budować powołanie i posłannictwo każdego mężczyzny, który jest mężem i ojcem? Przyjrzyjmy się życiu świętego Józefa, może zachęci to nas do refleksji nad naszym ojcostwem. Odpowiedzialny mąż i ojciec Jednym z najważniejszych aspektów ojcostwa jest odpowiedzialność. Józef dowiedział się o swojej ojcowskiej odpowiedzialności za los Jezusa wprost od samego Boga: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło (Mt 1,20). Odpowiedzialność Józefa jest równoczesna: względem kobiety, Maryi, swej małżonki i względem Dziecięcia, które się w Niej poczęło. Józef jest więc prawdziwym mężem Maryi i prawdziwym ojcem Jezusa Chrystusa, jego dziewiczym ojcem. Jest ojcem w akcie zrodzenia, tj. w akcie przyjęcia Dziecięcia za swoje, a jeszcze bardziej w akcie Jego wychowania i rozwoju. Wspólnota małżeńska jest głębokim aktem zawierzenia i miłości, najpierw wobec prawdy, że to sam Bóg powołuje do małżeństwa, a także do macierzyństwa i ojcostwa. Są ojcowie, którzy szaleją z radości, że stali się ojcami dziecka, dziękują za to Bogu, ale są i tacy, którzy przed tą prawdą uciekają, bo do niej nie dojrzeli. Józef i Maryja, oboje są w tej samej sytuacji; Maryja musi dokładnie tak samo uwierzyć w tajemnicę swojego macierzyństwa wobec Pana Jezusa, jak i Józef musi uwierzyć w tajemnicę swojego powołania do dziewiczego ojcostwa, względem Chrystusa. Rodzicielska odpowiedzialność św. Józefa za Jezusa najpełniej zostaje wyrażona, gdy razem z Maryją szuka swego dziecka w świątyni: Synu, czemuś nam to uczynił. Oto ojciec Twój i ja, z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Macierzyństwo i ojcostwo to wspólna odpowiedzialność; szukanie razem tego, co będzie najlepsze dla naszego dziecka, dla naszych dzieci. W taki oto sposób, przez matkę i ojca, Bóg posługuje się rodzicami w kształtowaniu nowego życia, które w nich znalazło swój początek. Główną odpowiedzialnością rodziców jest odtąd poszukiwanie w dziecku Bożego człowieczeństwa. Człowiek wielkiej wiary Innym bardzo ważnym aspektem ojcostwa jest wiara. Św. Józef, jako ojciec Jezusa, był człowiekiem wielkiej wiary. Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł i wziął swoją małżonkę do siebie. Biorąc ją za żonę, troszczy się o nią, chce i pragnie zapewnić jej bezpieczeństwo. Obowiązkiem męża i ojca jest troska o swoją rodzinę, zapewnienie bytu materialnego, danie poczucia bezpieczeństwa zwłaszcza wtedy, gdy jest trudno. To wszystko musi być zanurzone w wierze. Być dobrym mężem, dobrym ojcem, to być człowiekiem wiary. Św. Józef uczestniczył w wierze Maryi, tak samo mąż powinien uczestniczyć w wierze swojej żony, powinien swoją wiarę zakorzenioną w sercu zjednoczyć z wiarą kobiety, którą wybrał, uczynił sobie najbliższą, najukochańszą. Józef, przyjmując Maryję pod swój dach, nie rozumiejąc jeszcze całej tej sytuacji, która ją dotknęła przez Ducha Świętego, szanuje jej wyłączną przynależność do Pana Boga. A więc Józef nie pojmuje tego małżeństwa tylko jako związek ludzki, ale patrzy na to małżeństwo przede wszystkim w kontekście Bożym. Miłość Boża, miłość wzajemna między Józefem i Maryją wzmacnia się przez liczne przeciwności i problemy (ubóstwo Betlejem, ucieczka do Egiptu, szukanie zagubionego dziecka w świątyni). Tak też bywa w naszym życiu, że miłość między żoną i mężem wzmacnia się także przez wspólne pokonywanie trudności. Miłość oparta na przebaczeniu, na próbie zrozumienia siebie, nabiera wtedy swojej siły. Dla miłości małżeńskiej najgorszy jest moment stagnacji, rezygnacji z pracy nad sobą, niechęci do wysiłku. "Kapłan" domowego kościoła Św. Józef, trwając w bliskości Boga, oddawał się Jego wszechmocy, a to pozwalało mu mężnie stawiać czoło wszelkim trudnościom. Jezus przyglądał się temu. Bliskość Jezusa pomagała świętemu Józefowi prowadzić głębokie życie wewnętrzne, z którego czerpał rozwagę i siłę. Każdy mąż i ojciec powinien odkryć wartość osobistej i wspólnej modlitwy. Ojciec jest dla dzieci przykładem. Postawa ojca wpływa na kształtowanie się w naszych dzieciach obrazu Boga i na ich duchowy rozwój. Ojciec, który się modli, który ujmuje w swoją dłoń maleńką rękę dziecka i prowadzi je do kościoła, ojciec, który rozmawia z dzieckiem o Bogu jest odzwierciedleniem obrazu Boga Ojca. Modlitwa uczy miłości do Boga i ludzi. Miłość rodzi się w domu rodzinnym. Dla rodziny bardzo ważna jest wspólna modlitwa, wspólne przebywanie i okazywanie sobie wzajemnej miłości i przywiązania. W obecnych czasach warto powrócić do modlitwy rodzinnej. Od wczesnych lat powinniśmy wszczepiać w serca dzieci umiłowanie modlitwy, zwłaszcza wspólnotowej. Pamiętajmy, że ojciec jest "kapłanem" domowego kościoła. Człowiek pracy Odpowiedzialny ojciec jest człowiekiem pracy. Praca stanowi podstawowy wymiar bytowania człowieka na ziemi. Świętej Rodzinie z Nazaretu nie był obcy trud pracy i to pracy fizycznej, zwyczajnej, często ciężkiej i żmudnej. Święty Józef wkładał w pracę swoje zdolności i całą miłość, jaką żywił do Jezusa i Maryi. Praca przybliżała go do Boga, była hołdem składanym codziennie Bogu. Święty Józef wiedział, że pracując, wypełnia wolę Bożą, dlatego jego pracy towarzyszył klimat milczenia i modlitwy. Żyjąc w ciągłym kontakcie z żywym Bogiem, przypomina, że być dobrym ojcem to dać dowód, że praca solidnie wykonana jest wyrazem miłości ojca do dzieci. Święty Józef jest dla nas wzorem ojca, który ukazuje dziecku właściwy sens pracy, uczy sumiennego jej wykonywania, w łączności z Bogiem i z tymi, którym trud nasz ma służyć, bo o wartości pracy nie decyduje to, co robimy, ale jak to robimy i jakie motywy nami kierują. Również wspólna praca w rodzinie, obowiązki domowe uczą dzieci szacunku dla ludzkiej pracy, ofiarności, wspólnoty, wartości podejmowanego trudu. Jako mężowie i ojcowie powinniśmy pamiętać, że poza obowiązkami zawodowymi mamy także obowiązki domowe, dlatego, pomimo zmęczenia i znużenia, angażujmy się w pomoc żonie i poświęcajmy więcej czasu dzieciom. Ojciec troszczący się o wychowanie dziecka Niezwykle istotnym aspektem ojcostwa jest troska o wychowanie dziecka. Bycie ojcem to nie tylko spełnianie funkcji biologicznej, ale to długi proces wychowania i kształtowania charakteru dziecka. Dzisiaj wielu ojców nie podejmuje się odpowiedzialności za rozwój i wychowanie swoich dzieci, uznając, ze to obowiązek żony. Przypatrzmy się św. Józefowi. Przyjmuje on pełną odpowiedzialność za Jezusa. Będąc ojcem, nadaje swojemu Synowi imię Jezus, wprowadza Syna w zawód cieśli, spędza z Nim bardzo dużo czasu. Ojcostwo Józefa wyraziło się w tym, że uczynił ze swojego życia służbę, składając całkowity dar z siebie, ze swojego życia, ze swojej pracy. Św. Józef wiernie i z troską oczekiwał narodzin Dziecka a potem z miłością Je przyjął; spełnił pierwszy religijny obowiązek, jakim było obrzezanie; nadał imię narodzonemu Dziecięciu, potwierdzając w świetle prawa swoje ojcostwo, a wypowiadając imię Syna zapowiedział Jego misję; dopełnił obowiązku ojca, dokonując wykupu pierworodnego Syna w obrzędzie ofiarowania; na wyraźne polecenie Boże stał się on na wygnaniu obrońcą swojej Rodziny – Maryi i Jezusa; powrócił posłusznie do Nazaretu, gdy Bóg wyznaczył mu czas powrotu; z bólem serca szukał dwunastoletniego Jezusa; czuwał w Nazarecie nad Jezusem, który pod Jego opieką "wzrastał w mądrości, w latach i w łasce". Św. Józef wskazuje, że ojcowie nie tylko mają obowiązek zapewnić byt materialny dziecku, ale przede wszystkim powinni brać odpowiedzialność za wychowanie. Ojciec powinien wprowadzać dziecko w obowiązki, zaprawiać do konsekwencji, do wierności zasadom i Prawu Bożemu. Zadaniem ojca jest również obrona rodziny przed zagrożeniami z zewnątrz (zgorszeniem, deprawacją) – podobnie jak św. Józef bronił Jezusa przed Herodem. Zakończenie Św. Józef uczynił ze swojego życia całkowity dar: był oddanym i odpowiedzialnym mężem i ojcem, był człowiekiem głębokiej wiary, całkowicie posłusznym Bogu, był oparciem dla Jezusa i Maryi, ofiarnie troszczył się o własna rodzinę zarówno w wymiarze materialnym jak i duchowym. Jego miłość wyrażała się w konkretnych czynach. Św. Józef, poprzez realizowanie swej życiowej misji, wzywa współczesnych ojców do pracy nad sobą, do uczenia się odpowiedzialnego, pełnego poświęcenia i miłości ojcostwa. Prośmy Boga o to, byśmy potrafili być cudownymi ojcami, by nasze dzieci mogły powiedzieć: jesteśmy spełnionymi przez miłość naszego ojca. Św. Józefie, pomóż nam odkrywać wielkie powołanie do ojcostwa. Jarosław Hebel – teolog, polonista, nauczyciel j. polskiego w XIV LO w Gdyni, członek Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny z Nazaretu, Rycerz Kolumba.
Mój wieczorny pacierz… Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo… Czy stać mnie jeszcze na coś więcej..? Może na kilka słów dziękczynienia, prośby, uwielbienia… A może, jak za dziecięcych lat, jest jeszcze miejsce i czas na 10 Przykazań Bożych, 5 Przykazań Kościelnych, Credo… Właśnie: >. Przypominanie sobie, punkt po punkcie, podstawowych filarów mojej wiary. Tak, aby na co dzień wiedzieć, czym mam żyć, na czym budować swoje życie, czego bronić… „Wierzę w Boga…” – tak zaczynamy. Co to oznacza: spróbujmy wspólnie się nad tym zastanowić. „Wierzę…„: czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego to wyznanie wiary rozpoczyna się od >, a nie od >? Czy nie wydaje się trochę dziwne, że to wyznanie wiary, coś co jest tak bardzo wspólnotowe (więcej: wspólnototwórcze), co łączy nas wszystkich w tę samą wspólnotę ludzi wierzących, nie powinno się rozpoczynać od >? Jest w zwyczaju wielu sanktuariach maryjnych, np. w Lourdes, a bliżej nas: w Wąwolnicy, modlić się idąc w wieczornej procesji z zapalonymi świecami. Gdyby tak przyjrzeć się takiej procesji z góry, to trudno by dojrzeć pojedyncze świece. Ich blask zlewa się w jedno długie promieniste światło; każda świeca gubi się w tym potoku światła. Podobnie dzieje się, kiedy w wielkie święto, podczas uroczystej Mszy św. śpiewamy „Chwała na wysokości Bogu„. Każdy z nas śpiewa: „chwalimy Cię, wielbimy Cię, wysławiamy Cię..” i głos nasz gubi się w wielkim tłumie. Kiedy jednak recytujemy lub śpiewamy >, nie chcemy zgubić się w wielkim tłumie. Każdy z nas, punkt po punkcie, wyraża dobitnie swoją opinię, za którą jest osobiście odpowiedzialny. Podobnie dzieje się na początku Mszy św., kiedy odmawiamy >: „Spowiadam się…, zgrzeszyłem…, moja wina…„. Bo moje grzechy są moimi grzechami, a twoje są twoimi i każdy z nas jest za nie indywidualnie odpowiedzialny. Tak samo dzieje się z wyznaniem wiary: każdy z nas osobiście i oddzielnie jest odpowiedzialny za to tak doniosłe wyznanie: „Wierzę w Boga” (można by powiedzieć: „Ja wierzę w Boga„). Czy rzeczywiście warto się zatrzymywać nad rozważaniem tego punktu Credo, który wydaje się być nieistotnym, wręcz banalnym? Jednak naprawdę warto. Zwłaszcza gdy chcemy prześledzić całe > i chcemy to uczynić świadomie, myśląc o tym, co mówimy, a nie na ślepo powtarzać to, co mówią inni… „Wyznanie wiary” powinno być głoszeniem naszego jak najbardziej osobistego przekonania. (może dlatego sporo ludzi w czasie wyznania wiary w czasie Mszy św. nie otwiera ust….?) I mam to czynić używając wszystkich sił mojego rozumu. Również i po to, aby coraz lepiej być gotowym do obrony, tego co głoszę i w co wierzę. Całkiem rozważnie i odpowiedzialnie mam mówić: „Ja, Jarek Kowalski wierzę w Boga…„. „Wierzę..” – często powtarzano nam, że winniśmy chlubić się, szczycić się naszą wiarą. Lecz odkrywamy, że istnieje w nas coś całkiem odwrotnego, jakaś pokusa do wstydzenia się naszej wiary, szczególnie gdy znajdziemy się w środowisku ludzi, którzy nie bardzo popierają nasze poglądy. Czasami po prostu fałszywa pokora: nie bardzo podoba się nam to, że wiemy w tym temacie o wiele więcej niż oni. Może to też być i strach przed często panującą opinią: mianowicie taką, że jeśli ktoś mocno wierzy, to raczej uchodzi za osobę bardziej naiwną i łatwowierną, a nie mądrą i rozważną. Idąc bowiem dalej za tą opinią, człowiekiem bardziej wykształconym i mądrzejszym będzie ten, kto w mniej rzeczy wierzy. Bardzo łatwo jednak okryć powierzchowność i mylność takiego sposobu myślenia. Nie jest bowiem ważne w ile rzeczy wierzymy, lecz czy te rzeczy są prawdziwe czy też nie. Innymi słowy, czy domagasz się wystarczających dowodów, zanim w coś uwierzysz lub nie. Weźmy dla przykładu historię o >. Bylibyśmy rzeczywiście ludźmi naiwnymi, gdybyśmy uwierzyli w jego istnienie tylko dlatego, że jakieś czasopismo szukające sensacji opublikowało artykuł stwierdzający istnienie tego >. Z drugiej jednak strony, kiedy spotykasz się z ludźmi przybyłymi z innych krajów, którzy wydają się być rozsądnymi i roztropnymi i którzy twierdzą, że widzieli to stworzenie, to byłoby czymś głupim z twojej strony nie wierzyć w jego istnienie. Nie dajmy jednak łatwo za wygraną, kiedy spotykamy się ludźmi, którzy np. nie wierzą we wszystko, co jest treścią >. Być może nie odnaleźli po prostu tylu wystarczających dowodów wiary katolickiej, które właśnie my posiadamy. Albo też, nawet jeśli się z nimi spotkali, nie mieli na tyle odwagi, aby je przyjąć. W tym ostatnim przypadku to oni, a nie my, są ludźmi naiwnymi. Ze wszystkich bowiem absurdalnych rzeczy, w jakie wierzy dzisiejszy świat, czymś najbardziej absurdalnym (a jednocześnie bardzo wygodnym) jest zwyczaj niewierzenia – postawa niewiary. Nie ma nic bardziej wygodnego jak twierdzić: >. Lecz my wierzymy. Ale również i my ciągle potrzebujemy przypominać sobie źródła naszej wiary, także i argumenty rozumowe za nią przemawiające. Ale o tym już następnym razem. Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych w naszym serwisie, dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików
Nieojciec w religiach świata Bóg jest centralną rzeczywistością religii, ale tylko chrześcijaństwo objawia Boga jako Ojca wszystkich ludzi. W innych religiach, nawet tzw. religiach księgi, Bóg określany jest wieloma terminami, które nigdy jednak nie przypisują mu ojcostwa rodzaju ludzkiego. Owszem, mówi się w nich o stworzeniu człowieka, lecz stworzenie nie jest tym samym, co zrodzenie. W Koranie możemy przeczytać: Wierzymy w Boga i w to, co nam zostało zesłane. W islamie Bóg jest jeden i wszechwładny, wszechmocny, wszystkowidzący, wszystkosłyszący, miłosierny, litościwy, przebaczający. W Koranie nie znajdziemy jednak określenia "Bóg Ojciec". W buddyzmie pod pojęciem "boga" wyznawcy uznają wszechogarniającą, ponadczasową, nigdy niestworzoną Prawdę. Buddyjski bóg nie posiada osobowości. W taoizmie tao jest: ...stanem i rzeczywistością, nie jest czynnością ani kształtem. Może być udzielone, ale nie może być wzięte. Można je osiągnąć, ale nie można go zobaczyć... Istniało przed narodzinami nieba i ziemi, a nie jest dawne; jest starsze od najgłębszej starożytności, a nie jest sędziwe. W żadnym przypadku nie ma charakteru istoty boskiej, tym bardziej trudno mówić o ojcostwie. W hinduizmie bogów jest wiele. To jedyna religia, w której bóstw wciąż przybywa. żaden z nich nie jest jednak ojcem ludzi. Pojęcie "ojca" pojawia się natomiast w ruchu "Hare Kriszna", ale oznacza ojcostwo w sensie przenośnym, nie dosłownym (ojciec wszystkich żywych istot). Potężny Ojciec w Starym Testamencie Pojęcie Boga jako ojca pojawia się dopiero w judaizmie. Odnosi się ono najpierw do przyszłego Króla Mesjasza: Tyś Synem Moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem. Myśl tę powtórzy Dawid w Księdze Trzeciej Psalmów wobec tajemniczego "pierworodnego"; "Ty jesteś moim Ojcem" - powie niejako w imieniu Syna Człowieczego. Nawiąże w ten sposób do słów Jahwe zapisanych w Drugiej Księdze Samuela: Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem. Bóg przedstawiany jest jako Ojciec człowieka: króla Izraela. O tym człowieku i królu więcej mówią kolejne Księgi Pisma Świętego. Księga Mądrości nazywa go "sprawiedliwym" i "niewygodnym", bo: ...sprzeciwia się naszym sprawom..., chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim..., chełpi się Bogiem jako ojcem. Wrogowie logicznie wnioskują: Jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim. Prorok Izajasz powie znacznie więcej. Dziecię, które ma się narodzić, nazwie "Odwiecznym Ojcem". Jeśli "Ojcem", to zasadne zdaje się być pytanie: Czyim Ojcem? Czy tylko Ojcem Syna Bożego? Okazuje się, że również ojcem "naszym": Boś Ty naszym ojcem! Tyś, Jahwe, naszym ojcem. A przez usta Jeremiasza Jahwe wyrazi swoją tęsknotę i pragnienie: Jakże chciałbym cię zaliczyć do synów. Myślałem: Będziesz Mnie nazywał "Mój Ojcze!" Malachiasz natomiast zapyta retorycznie: Czyż nie mamy wszyscy jednego ojca? Jahwe objawia się jako troskliwy Ojciec: Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; troszczyłem się o nich. Przyciągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go. Bóg przemawia do człowieka ciepło i pieszczotliwie: Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku... Abba, "Tatuś" w Nowym Testamencie Czy w takiego Boga wierzę? O naszym usynowieniu i ojcostwie Boga mówi dobitnie Nowy Testament. Prawdę tę objawił ludziom najpełniej Syn Boży i Syn Człowieczy. Osobowy i ojcowski charakter Boga znajduje swój wyraz przede wszystkim w fakcie wcielenia Chrystusa. Przez to Bóg zbratał ze sobą wszystkich ludzi. Kiedy się modlicie, mówcie: "Ojcze nasz". Odtąd ludzkie postępowanie ma być niejako dowodem ich boskiego rodowodu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. W pierwszym więc rzędzie dziećmi Bożymi są chrześcijanie. To oni mają być unaocznieniem prawdy o Bożym ojcostwie. Bóg to nie tyle surowy Ojciec-Sędzia, ile kochający, czuły, wyrozumiały, skory do wybaczania Abba - "Tatuś". Tak zwracał się do Niego Jego Pierworodny w chwilach szczególnie trudnych: "Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe..." Tak zachęca nazywać Boga św. Paweł: "Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi..." I w tym duchu - "duchu przybrania za synów... możemy wołać: «Abba, Ojcze»". Nie jest to jedynie domysł ani przenośnia. Na dowód tego, że jesteśmy synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem chrześcijanin jest synem: Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. Ojciec wcielony w Kościele Nie sposób przecenić, a tym bardziej nie docenić faktu boskiej natury człowieka. Każda istota ludzka jest "z Jego rodu", a chrześcijanie są tu uprzywilejowani. Prawda ta została w sposób jasny objawiona, a owa boska natura "wszczepiona" poprzez sakrament chrztu. Można by się zadumać nad doniosłością owego faktu, a przy tym mocno zarumienić. Wszak tak mało w naszym życiu z boskiej istoty... Słyszy się bowiem powszechnie o rozpuście między nami, i to takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan. Poczytne tabloidy i usłużni sąsiedzi wytykają nas palcami i nasze niegodziwe uczynki. Nie jesteśmy aniołami, a jeśli mówią o nas bogowie - to ci nieświęci: królowie życia w poczekalni sławy. "Wierzę w Boga Ojca" - powtarzam w każdą niedzielę. Ale czy kogokolwiek przekonam o mojej wierze, skoro sam nie mam do końca pewności, że Bóg to mój Ojciec, mój Tatuś...? O. dr Ignacy Kosmana OFMConv, RN 3/2011, s. 80 PoprzedniWierzę w Boga OjcaNastępny
tak ja wierze w boga ojca